Michał Trusewicz z Dębna stworzył powieść „Plemię”, która jest już dostępna w sprzedaży. W tym roku na wydanie publikacji otrzymał stypendium marszałka województwa zachodniopomorskiego, Olgierda Geblewicza.
Michał Trusewicz (ur. 1995, mieszkaniec Dębna) – pisarz, redaktor i krytyk literacki, studiował polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim, redagował magazyn literacki „Wizje”. Autor książek takich jak Frakcje (2021) i Przednówki (2021).
O książce:
Debiut powieściowy zanurzony w tradycji Pankowskiego, Pilota i Gombrowicza. Mieszkają pod spodem świata. Żyją na przekór porządkom. Podwajają się, a najczęściej mnożą. To plemię-rój. Wystawiają dziadowski i babski język, śmierć w pole wyprowadzają. Znienawidzeni, bo zabierają niepamięci to, co ich. Główny bohater –bezimienny chłopak – prowadzi archiwum plemienia. Jego mowa jest nawiedzana przez duchy przybłęd i gamoni. Wierzy, że tylko pamiętając, można odnaleźć to, co wspólne.
Odnaleźć siebie i odważyć się na bunt. Przeciwko tym, którzy mieszkają na spodzie świata. I organizują porządek.
Książkę wydało Wydawnictwo ArtRage.
To taka książka, że kto ma, temu będzie dodane, a kto nie ma, temu zabiorą nawet to, co ma. A jak już nie ma, to z tych braków zbuduje na nowo siebie, swoje plemię i własny język, własne słowo. Wszystko tu gnije i rozpada się, ale ta zgnilizna tworzy żyzną glebę dla nowego życia, rządzącego się własnymi prawami i własną mową. Nie wyruszamy tu w żadne regiony wielkiej herezji, tylko w regiony małej, prywatnej, wolnej herezyjki. Takiej, co zupełnie nie dba o to, co pomyślą o niej ludzie spoza plemienia.
Przeczytać Plemię Trusewicza, ten językowy majstersztyk, to jak podnieść kamień i przyjrzeć się bogactwu życia, które tam się wije i pełza. I, wbrew pozorom, ma to pajęcze i robacze życie więcej wewnętrznej wolności, niż być może na co dzień znajdujemy w swoim. — Radek Rak
Tags:
Dębno