Historia wydaje się nieprawdopodobna. Młody mężczyzna wysiadł z samochodu, wbiega w pole kukurydzy i ślad po nim zaginął. Sebastian Sierpiński wciąż widnieje jako zaginiony...
Sebastian Sierpiński zaginał dokładnie 14 sierpnia 2021 roku około godziny 21:30 w okolicach miejscowości Wirówek pod Gryfinem.
Sebastian pracuje wraz ze swoim szefem, Krystianem. Podczas podróży powrotnej samochodem, Sebastian dziwnie się zachowuje, w pewnym momencie otwiera drzwi i wyskakuje z samochodu.
Biegnie w przed siebie, prosto w pole kukurydzy, z którego już nie wychodzi. Jego zaginięcie zostaje zgłoszone jednak dopiero po czterech dniach, we wtorek, 17. sierpnia.
- W ramach śledztwa wykonywany jest cały szereg czynności zmierzających do ustalenia okoliczności zaginięcia Sebastiana Sierpińskiego. Przeprowadzono przesłuchania kilkunastu świadków, rozpytano cały szereg osób mogących mieć wiedzę o zdarzeniu. Ponadto weryfikowany jest także uprzednio zgromadzony materiał dowodowy. Postępowanie wszczęto pod kątem nieudzielenia pomocy - wyjaśnia prokurator Piotr Wieczorkiewicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. Ustalono, że krótko przed rzekomą ucieczką w pole, Sebastian rozmawiał w samochodzie z dwoma osobami. Jedną z nich była jego dziewczyna. Powiedział jej, że zaraz będzie w domu. Planowali wypad nad morze. Drugą osobą był kolega, z którym rozmawiał z użyciem kamery w telefonie. Kolega zeznał potem, że wyglądało jakby Sebastian rozmawiał i jednocześnie kierował samochodem. Szef zaginionego twierdził, że Sebastian faktycznie chwilę kierował autem, ale potem zamienili się miejscami, dlatego miał uciec z samochodu z miejsca dla pasażera.
Sebastian mieszkał w Gryfinie od niedawna. Kilka lat spędził z rodzicami i bratem w Norwegii. Potem pracował w Niemczech i Holandii. W Polsce chciał ułożyć sobie życie z dziewczyną. Cały artykuł dostępny tutaj: Sprawa zaginionego Sebastiana Sierpińskiego. Śledztwo zatacza coraz szersze kręgi