Kontynuujemy nasz cykl wywiadów z piłkarskimi sędziami. Kolejnym arbitrem, który odpowiedział na nasze pytania jest Paweł Wojtczak, sędzia z Bielina w gminie Moryń.
Dla jednym jest to zawód-marzenie, dla innych jedna z trudniejszych prac, szczególnie wtedy gdy trzeba podjąć kontrowersyjną decyzję. Zapraszamy do lektury wywiadu.
Czym jest dla pana piłka nożna?
Jedna z dyscyplin sportowych, która mnie fascynuje i jest moją pasją.
Po piłkarskim weekendzie bardziej odczuwa się zmęczenie fizyczne czy psychiczne?
Można powiedzieć, ze fizycznie trochę biegania jest. Psychicznie to raczej nie. Staram nie brać do siebie uprzejmości ze strony kibiców. Co by sędzia nie zrobił i tak będzie zły
A co by było, gdyby musiał pan sędziować mecz swojej ulubionej drużyny?
Było by ciężko. Podszedł bym do tego meczu jak do każdego innego. Sentymenty odchodzą na bok.
Lubi pan walkę na granicy faulu, czy raczej ucina pan od razu takie zapędy?
Raczej na granicy faul, to zależy od danej sytuacji na boisku i zaangażowaniu zawodników.
Marzeniem każdego piłkarza jest finał mistrzostw świata czy Ligi Mistrzów, a co jest marzeniem sędziego?
Szczerze nie zastanawiałem się nad tym. Jak na razie być dobrym sędzią takim co jego nazwiska nie pamiętają po meczu
Największe plusy i minusy w pracy sędziego?
Do plusów można zaliczyć poznawanie nowych kolegów po fachu, z którymi można fajnie spędzić czas. Minusy to zerwanie kilku godzin z rodziną, ale z tym się pogodzili
W jakich ligach sędziował pan do tej pory ?
Jako KADET to na początek dostaje Sędziego Głównego w Trampkarzach i młodzikach. A jako asystent to A klasę. W sparingach zdarzyło się okręgówki i 4 lige.
Czego można życzyć przed nowym sezonem 2021/2022?
Żeby COVID nie pokrzyżował plany rozgrywek.