Naszą redakcję odwiedziła czytelniczka, która chciała się podzielić wzruszającym patriotycznym wierszem, który usłyszała od swojej 94-letniej cioci.
Hanna Klimczak mieszka w Chojnie, w tym roku obchodzi 94 urodziny. Urodziła się 14 marca 1926 roku w Obroszynie koło Lwowa w powiecie Grudek (dzisiejsza Ukraina). Miała pięcioro rodzeństwa, trzech braci i dwie siostry. Jeden z braci w 1942 roku został zastrzelony przez Ukraińców. W tym czasie na tych ziemiach rodził się nacjonalizm ukraiński, a bandy UPA podpalały domy, napadały i mordowały na Polaków. Kilka miesięcy wcześniej wszyscy żyli w zgodzie i pokoju, modląc się w jednym kościele.
- Ciocia Hania gdy wspomina lata szkolne na wschodzie, to pamięta, że na początku lekcji zawsze była wspólna modlitwa. Jako 16-latka ukrywała się ponieważ groziła jej wywózka do Niemiec lub w głąb Rosji - opowiada bratanica Pani Hanny.
Gdy przyjechali do Chojny, zastali ruiny, zgliszcza i gruzy. Po przeżyciach na wschodzie, jeszcze długo bali się ludzi. Pani Hanna pracowała w Szkole Podstawowej im. Janusza Korczaka jako woźna, w 1949 roku po wyjściu za mąż wyprowadziła się do Godkowa, urodziła córkę Danutę.
Pani Anna nauczyła się tego wiersza w szkole podstawowej w wieku 10 lat jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Wiersz dotyczył czasów rozbiorów Polski i następnie odzyskania przez nasz kraj niepodległości. Nas bardzo wzruszył...
Miała Polska biedę z sąsiadami trzema,Zabrali nam Polskę, krzyczą - nie ma Polski nie ma.
Aż tu huk armatni wstrząsnął całym krajem
Co to? Wojna! Źli sąsiedzi pobili się wzajem.
Zrywa się Nasz Dziadek, za Polskę wojować
Będzie Polska Komendancie, jeno nas poprowadź.
A my wojowali, w głodzie, w poniewierce
Bośmy Polsce dali całe nasze serce.