Po 16 latach współpracy Mariusz Wawrzyniak odchodzi z Odry Chojna. Biało - zielo rozpoczęli w minony weekend rozgrywki nowego sezonu w Klasie Okręgowej.
Popularny "Kiero" albo "Radar" podziękował za współpracę i pożegnał się z drużyną. Wydał oświadczenie, które zostało opublikowane na oficjalnej stronie klubu w mediach społecznościowych. Jego treść publikujemy poniżej.
Zastanawiałem się pisać czy nie pisać. Napisać, bo każdy będzie sobie dobierał historię jaka jest mu wygodna. Odchodzę po jakiś 16 latach wierności jednym barwom, setek tysięcy zrobionych km passerattim, weekendach i czasie poświęconym klubowi Odra Chojna. Do decyzji podchodziłem jakiś rok, dwa. Czy w złym momencie? Na takie decyzje nigdy nie ma dobrego dla wszystkich momentu. Wypełniłem swoje obowiązki do końca. W sensie udało się namówić kilka osób do grania oraz ściągnąć kilku dobrych chłopaków, dokumentacja zawsze była robiona od ręki. Informowałem zarząd o odejściu także też nie jest to decyzja podjęta nagle. W klubie robiłem chyba wszystko nie wypełniając tylko obowiązków kierownika. Kosiło się trawę, sprzątało czy nawet ratowało ludziom życie. Masa wspomnień, masa przeżyć. Setki poznanych osób, czy to z kolegium sędziów czy chłopaków, którzy grając w Odrze myśleli o karierze w Interze Mediolan. Z jednymi mniej się zbratałem z innymi bardziej, ale każdego szanowałem. Przestało mi to sprawiać radość, a to chyba jest ważne dla osoby, która robi to społecznie w czasach gdzie każdy tylko "daj, daj" i to na poziomie okręgówki. Drużynie życzę sukcesów, bo i takie nadejdą. Proszę uszanować moją decyzje i nie komentować, nie interpretować, bo w tej profesji jest masa specjalistów, ale jak dochodzi do realizacji to już problem. Szanujcie się, trwajcie w marzeniach i bądźcie słowni. Paweł Bernadzki to zajebisty Prezes, ale pamiętajcie też ma swoje granice. Paweł dziękuje i przepraszam, ale dacie radę. Wierzę w WAS!!! Taki zły chyba nie byłem, ale mam nadzieję, że będzie lepszy. Dosyć pieprzenia. DZIĘKUJĘ i życzę z całego serca PIŁKARSKIEGO POWODZENIA
PS Moje najgorsze rozstanie w życiu...