Rover, który kilka dni temu brał udział w kolizji w okolicach zjazdu na Polesiny, spłonął w nocy z soboty na niedzielę (z 6 na 7 czerwca).
Wcześniej ktoś przewrócił auto na dach. Samochód stał porzucony przy drodze od końca maja. Kierowca na łuku drogi stracił panowanie i uderzył w drzewo. O zdarzeniu pisaliśmy w artykule Na łuku wypadł z drogi i uderzył w drzew.
Katalizator równo wycięty, i po aucie kolejne tak kończy. Masakra
OdpowiedzUsuńTempaki nie myślą, że las mogą spalić?!
OdpowiedzUsuńWłaściciel powinien za to odpowiadać. A tak bezprawie to robią co chcą potem z takim rozbitkiem
OdpowiedzUsuńKatalizator zajebali
OdpowiedzUsuńTo można bez żadnych konsekwencji zostawić auto w lesie i mieć wywalone na wszystko ?
OdpowiedzUsuńTak, można. Tylko trzeba później je spalić, ale jak pokazują przypadki z ostatniego roku, to żaden problem. Zastanawiam się czy nie rozszerzyć działalności firmy, na podpalenia aut na zlecenie ich właściciela. W gratisie byłoby wycięcie katalizatora.
UsuńA mógłbym zapytać jaka jednostka brała udział w akcji gaśniczej?
OdpowiedzUsuń