Morzycko było rewelacją sezonu. Piłkarze po awansie do IV ligi dzielnie walczyli czego efektem było miejsce w górnej części tabeli. Najlepsze lata w historii klubu powoli stają się przeszłością a przed piłkarzami z Morynia pojawiło się widmo spadku...
"Wielki klub w małym mieście" - takie hasło można było znaleźć na materiałach promocyjnych klubu oraz na klubowych stronach. Awans i występy w IV lidze są niewątpliwie największym sukcesem w historii UKS-u. Wyższa klasa rozgrywkowa to zdecydowanie wyższe koszty, budżet klubu nie jest z gumy i to finanse były jedną z przyczyn piętrzących się problemów.
Morzycko niemal w ostatniej chwili przystąpiło do rozgrywek rundy wiosennej. Wcześniej przez kilka miesięcy nie potrafiono zwołać zebrania i powołać nowy zarząd, po tym jak po zakończeniu rozgrywek rundy jesiennej prezes i wiceprezes złożyli rezygnację.
Po rozegranych 29 kolejkach piłkarze Łukasza Truskowskiego na swoim koncie zgromadzili 25 punktów i zajmują ostatnią 17. lokatę. Aby wyjść ze strefy spadkowej brakuje "tylko" trzech punktów. Przed zespołem Morzycka trudne mecze z zespołami z górnej części tabeli - Kluczevią Stargard, Intermarche Regą Trzebiatów i MKP Szczecinek.
- Szanse na utrzymanie są tylko matematyczne naszym celem jest dograć do końca sezonu i cel który sobie postawiliśmy będzie zrealizowany czyli żyć . Ostatnie spotkania można podsumować jednym zdaniem: poziom sportowy i organizacyjny nie jest na 4 ligę. Dziś musimy zacząć prace nad budowa zespołu na 5. ligę i trzeba włożyć wszystkie siły na to by zbudować odpowiedni zespół pod względem sportowym i organizacyjny. Później zweryfikujemy cele i możliwości na następny sezon - powiedział naszemu dziennikarzowi trener Łukasz Truskowski.