Tydzień temu na łamach naszego portalu ukazała się pierwsza część artykułu w którym to mogliśmy wejść w kulisy historii najnowszego dzieła zespołu Olej.
Przyszedł czas na kontynuacje rozmowy ze Sławomir Błęckim, wokalistą zespołu, oraz de facto, na wypowiedzenie ostatnich zdań co do historii płyty i planów na przyszłość.
Zapraszamy również do zapoznania się z pierwszą częścią rozmowy: OLEJ z nową płytą! Poznaj historię niebywałego krążka
Na płycie usłyszeć możemy wiele wspaniałych kawałków, które mówią o życiu codziennym. Całość nie jest również określona jednym stylem muzycznym.
Przyszedł czas na kontynuacje rozmowy ze Sławomir Błęckim, wokalistą zespołu, oraz de facto, na wypowiedzenie ostatnich zdań co do historii płyty i planów na przyszłość.
Zapraszamy również do zapoznania się z pierwszą częścią rozmowy: OLEJ z nową płytą! Poznaj historię niebywałego krążka
Na płycie usłyszeć możemy wiele wspaniałych kawałków, które mówią o życiu codziennym. Całość nie jest również określona jednym stylem muzycznym.
Piosenki na płytę "Ładny dzień" zostały wybrane spośród wielu innych, które powstawały w ciągu kilku lat. W warstwie tekstowej można je nazwać poetyzującym zapisem refleksji i przemyśleń na temat - jak to ktoś ładnie powiedział - "coraz bardziej otaczającej nas rzeczywistości". Jest tu trochę i o miłości, i o polityce, i o sprawach i problemach codzienności. O tym, jaki to świat jest piękny, i jak czasami odrażający i okrutny – bo przecież takie jest nasze życie: nigdy tylko białe lub tylko czarne. Najczęściej jest chyba kolażem rzeczy dobrych i tych całkiem złych.
I tak też jest w warstwie muzycznej płyty, która jest dość zróżnicowana. Są piosenki, które można by nazwać dosadnymi, rockowymi protest songami, ale i bardzo delikatne ballady. Obok utworów w rytmach reggae znajdziesz tu rockowy przytup, obok bossa novy usłyszysz odrobinę noise'owego hałasu, obok wzniosłej jasności – trochę złego mroku.
Niekiedy polscy krytycy jako atut tej czy owej płyty podnoszą "jednorodność stylistyczną". Jednak w polskich realiach owa "stylistyczna jednorodność" czasem oznacza po prostu jednostajność i nudę – piosenki są do siebie podobne, grane, jak to się mówi, "na jedno kopyto", często według sztampy, która miałaby być patentem na przebój.
Tak się składa, że moimi muzycznymi nauczycielami, obok wykonawców anglosaskich czy polskich, byli mistrzowie piosenki francuskiej. Zaś piosenka francuska to z definicji ogromna różnorodność. Stylistyka czy rytmika charakterystyczna dla danego gatunku są tu wykorzystywane jako środek muzycznej retoryki, jako jeden z kanałów komunikacji, w którym twórca porozumiewa się z odbiorcą. Mistrzem takiej muzycznej retoryki był na przykład niezwykły Serge Gainsbourg, przewrotnie i żartobliwie dialogujący z odbiorcą słynną erotyczną balladą „Je t`aime …moi non plus”, wykonywaną w duecie z Jane Birkin i w stylu troszkę pompatycznego symfonic rocka, a w chwilę potem roztrząsający problem ludzkiej egzystencji w oszczędnym harmonicznie i melodycznie, reggae`owym „Ecce homo”.
Lubię taką właśnie muzyczną różnorodność, lubię, gdy muzyka nie jest oczywista i jednoznaczna, gdy jest pewien problem z jej zaklasyfikowaniem. Między innymi owa zabawa stylistyką sprawia, że muzyczna propozycja jest interesująca. Oczywiście mam świadomość skali i, że tak powiem, ligi, w której grali tuzowie piosenki francuskiej i zespół OLEJ z Chojny ;) Ale we wszystkim, co się robi, chyba warto wzorować się na najlepszych.
Na portalu społecznościowym przeczytać mogliśmy, że w planach jest wydanie kolejnego projektu. Na jakim etapie jesteście? Co nowego będzie można na niej "spotkać"?
Tak, już całkiem poważnie przymierzamy się do nowej płyty. Chcemy, by była to muzyka, która oddaje nasz dzisiejszy sposób grania i ducha obecnego składu zespołu. W dzisiejszym OLEJ-u jest więcej brzmień akustycznych i elektroniki, bogatsza jest instrumentacja, piosenki są zróżnicowane dynamicznie. Jesteśmy starsi o dekadę, co słychać w głosie i w tym, co się gra, także w tekstach.
Mamy gotową już niemal połowę materiału na nową płytę, piosenki te wykonujemy w czasie koncertów. Druga połowa jest gotowa w postaci już napisanych, choć wymagających jeszcze pewnych poprawek tekstów oraz prymek z akompaniamentem gitary. Trzecia połowa to zaledwie zarysy pomysłów, fragmenty gitarowych riffów i melodii, nowe pulsy i bity, kilkusłowne refleksje stanowiące zaczątek tekstu. To piosenki, które jeszcze nie powstały, ale zapewne powstaną, bo tworzenie płyty zawsze jest nie do końca przewidywalne, nie da się tego zaplanować w 100%. Często bywa tak, że te utwory, które powstały niejako z przypadku i na marginesie, są najciekawsze i to one stanowią trzon nowego projektu. To niezwykle pasjonujące – wydobywać z niebytu i tworzyć coś, co staje się potem gotową płytą, bardzo lubimy to robić ;)
Prace postępują i myślę, że już na początku przyszłego roku zaczniemy pierwsze rejestracje studyjne. Nagrania robocze niektórych nowych utworów już powstają metodami homerecordingowymi.
By powstała płyta, trzeba wybrać dobre studio. A dobre studio oznacza logistykę i koszty.
Jesteśmy już w kolejce do realizowanej cyklicznie w Polskim Radiu Szczecin audycji muzycznej, w której dokonuje się rejestracji na żywo trzech utworów. Zespół gra na tzw. „setkę”, to wykonanie rejestruje się i potem, po jakimś czasie, ten materiał jest emitowany na falach szczecińskiego radia. Myślę, że zdarzy się to pod koniec tego lub z początkiem przyszłego roku. To będzie bardzo dobra okazja, by przyjrzeć się od wewnątrz studiu Polskiego Radia w Szczecinie. Cieszy się ono zasłużoną renomą i niewykluczone, że właśnie w nim dokonamy części nagrań nowej płyty.
Jak wspomniałem, nagranie płyty to dość skomplikowany proces. Można nagrać perkusję w jednym studiu, śpiew i instrumenty akustyczne w innym, a instrumenty elektryczne i syntezatory choćby we własnym domu. Wszystko to po to, by uzyskać optymalny stosunek koszt/efekt – za jak najmniejsze pieniądze uzyskać jak najlepsze nagrania. To wymaga czasu i dobrego planowania. Potem warto znaleźć dobrego producenta, którego pracę, styl i brzmienie znamy, i który wszystkie te muzyczne elementy poskłada – zmiksuje – w jeden spójnie brzmiący materiał.
Tak czy inaczej, wymaga to sporych środków, bo każda godzina pracy w profesjonalnym studiu to nawet setki złotych. Nagranie i wydanie naszej płyty „Ładny dzień” pochłonęło w sumie kilkadziesiąt tysięcy złotych. Większość tych środków to nasze własne pieniądze, które zainwestowaliśmy w to przedsięwzięcie. Spora część pochodzi też od sponsorów, wśród których należy wymienić osoby prywatne, min. Paweł Tarnowski, Piotr Kulling, Andrzej Lizurej. Ale pomogły też instytucje – przede wszystkim Gmina Chojna, która wsparła nas na etapie nagrań w Warszawie.
Nowa płyta będzie więc przygotowywana dwutorowo: trzeba stworzyć nowe piosenki i jednocześnie pozyskiwać środki na nagrania i publikację. Jednym ze źródeł finansowania nowej płyty będzie ta płyta, która właśnie ujrzała światło dzienne, kolejnym – datki od fanów, przyjaciół i sponsorów, być może także instytucji, zobaczymy. Po dwumiesięcznej, sierpniowo-wrześniowej wakacyjnej przerwie, ruszamy z kolejnymi muzycznymi działaniami. Na początku października w Radiu Szczecin porozmawiamy z redaktor Karoliną Jaskólską o zespole, planach i płycie, zaczynamy też ponownie koncertować.
Jesteśmy dobrej myśli, silnie zmotywowani i mocno „nakręceni” na tworzenie muzyki, bo po prostu lubimy to robić.
Pozdrawiamy serdecznie czytelników Chojna24.