W inwentarzu archiwalnym Instytutu Pamięci Narodowej odnaleźć można imię i nazwisko wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej w Trzcińsku Zdroju, w teczce, którą przeglądał nasz dziennikarz znajdują się akta osobowe członka ORMO.
ORMO to PRL-owska Ochotnicza Rezerwa Milicji Obywatelskiej, paramilitarna organizacja wspierająca Milicję Obywatelską. W szczytowym okresie liczyła ok 400 tysięcy ludzi. Jednostki zostały rozwiązane 23 listopada 1989 roku.
W Instytucie Pamięci Narodowej był nasz dziennikarz, który przeglądał teczkę podpisaną imieniem i nazwiskiem Roberta Kowalskiego. Dokument liczy siedem stron, znajduje się tu podanie z prośbą o przyjęcie do ORMO w organizacji Miejsko - Gminnej w Myśliborzu, kwestionariusz osobowy oraz wniosek do Ministerstwa Sprawiedliwości o sprawdzenie kandydata w Centralnym Rejestrze Skazanych. Nie ma tam żadnych informacji o tym jakoby Robert Kowalski fizycznie działał w ORMO.
Oryginał podania o przyjęcie do ORMO |
W podaniu znajduje się informacja o przyjęciu i wydaniu legitymacji, której jednak nie ma wśród dokumentów. Znajduje się tam również pusty formularz o pełnionych funkcjach, zmianach, wyróżnieniach i karach, co może sugerować, że pomimo podpisania podania, osoba fizycznie nie pełniła żadnych funkcji w ORMO. Z daty podanej na podaniu wynika, że Robert Kowalski miał wtedy 20 lat.
W rozmowie z naszym dziennikarzem, pracownik IPN wyjaśniał, że w większości przypadków takie teczką są cieniutkie, młodzi ludzie składali podanie po to aby pomogło im to w karierze, czasami np. po to aby zdobyć np. prawo jazdy.
O komentarz poprosiliśmy również Roberta Kowalskiego - w celu racjonalnego odniesienia się do powołanej informacji zacząć powinienem od stwierdzenia, na podstawie obserwacji, że widniejący w dokumencie podpis jest podobny do mojego pisma. Jest to dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Co wydaje się być wiele ważniejsze, jest jednak to, że poza samym złożeniem podpisu brak jest jakichkolwiek sprawozdań bądź raportów z domniemanej „aktywności” mojej osoby. Żeby sprawę rozumieć należycie, trzeba sięgnąć pamięcią do sposobów działania aparatu państwowego poprzedniej władzy, który nie stronił od posługiwania się metodami „brudnymi”, takimi jak manipulacja, wprowadzania w błąd czy niejako przemycenie jednego dokumentu wraz z innymi. Jestem przekonany, że rzekome złożenie przeze mnie podpisu mogło być wynikiem właśnie takiego bezprawnego działania, wykorzystującego nieopatrzność młodej osoby. Świadczyć może o tym przede wszystkim to o czym wspomniałem wcześniej a co zasługuje na podkreślenie, czyli fakt, że brak jest w dokumentach jakichkolwiek dalszych sprawozdań czy notatek dotyczących mojej osoby. Dowodzi to więc temu, że rzekome złożenie przeze mnie podpisu było po pierwsze wynikiem desperackiej manipulacji aparatu państwowego w postaci przemycenia dokumentu wraz z innym , a po drugie nie wiązało się z jakąkolwiek działalnością w takich strukturach. Podkreślam, że podejmowaniu oceny należy zawsze mieć na uwadze realia w jakich stan faktyczny nastąpił.