Nie zabierajmy piskląt z lasu apeluje Marzena Białowolska - prezes Fundacji na Rzecz Zwierząt "Dzika Ostoja" w Szczecinie. Co zrobić gdy mamy do czynienia z dzikim zwierzęciem? Jak mu pomóc w przypadku gdy jest osłabione?
Z Marzeną Białowolska Prezesem Fundacji Na Rzecz Zwierząt „Dzika Ostoja”, prowadzącą wraz z Michałem Kudawskim Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Wielgowie, rozmawiał Cezary Kujawski.
W Wielką Sobotę dostarczyliśmy do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Wielgowie pierwszego puszczyka, którego ktoś znalazł w parku i zabrał ze sobą myśląc, że młody ptak potrzebuje pomocy. Nie wiedział, co dalej z nim zrobić. Na szczęście sowa trafiła do Pani Tiny Jarmoluk z Cedyni, która nas o tym poinformowała i ptak ostatecznie znalazł się w Ośrodku. Dwa dni później ponownie otrzymaliśmy od Pani Tiny informację o kolejnym młodym puszczyku, którego ktoś bestialsko wyrzucił do śmietnika. Ponownie odwieźliśmy puszczyka do Ośrodka. Jak powinno się prawidłowo postąpić jeżeli wiosną znajdziemy młodego ptaka?
W tym miesiącu trafiły do Fundacji już 3 małe pisklaki puszczyka a tak naprawdę sezon lęgowy dopiero się zaczyna. Każdego roku trafia do nas ponad 100 piskląt: sikorek, oknówek, wróbli, paszkotów, szpaków, kopciuszków, sójek, drozdów i wiele innych. Czasami śpię po 3-4 godziny na dobę, bo nie wystarczy ich tylko karmić. Należy też codziennie zmieniać ręczniki papierowe lub materiałowe na których śpią, ponieważ muszą mieć czyściutko. W międzyczasie pojawią się kilkudniowe sarny, młode dziki- warchlaki, jeże, koziołki, bociany , nietoperze i tak do września. Większość z nich niestety przez ludzką niewiedzę jest zabierana z lasu.
Gdy znajdziemy podlota siedzącego na trawniku, jezdni, lub ścieżce rowerowej i nie mamy czasu, by poczekać i sprawdzić czy w pobliżu nie ma rodziców ptaka, lepiej zostawić go na miejscu. Najlepszym działaniem będzie przełożenie go na najbliższe drzewo albo krzak. Dzięki temu zmniejszymy ryzyko zaatakowania ptaka przez psa lub kota.
Jeśli nie ma on krwawiących ran, paraliżu kończyn ani nie doznał wcześniej żadnego urazu (np. wskutek zderzenia z oknem albo samochodem), powinien sobie poradzić. Nie ma ryzyka, że rodzice odrzucą takiego potomka, wyczuwając ludzki zapach – węch u ptaków jest bardzo słabo rozwinięty i rozpoznają swoje potomstwo głównie dzięki wzrokowi i słuchowi.
Pamiętajcie, że matka „donosi” swojemu maleństwu jedzenie- często przecież słyszymy nawoływanie sów i odpowiedź malucha.
Co zrobić jednak wówczas, gdy uznamy, że ptak potrzebuje pomocy ?
W sytuacji, kiedy ptak jest ranny, krwawi bądź ma widoczne obrażenia należy zadzwonić pod numer alarmowy Straży Miejskiej, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska lub Policji.
Pisklę puszczyka, lub innej sowy odwadnia się po około 7-14 dniach (zaznaczam, że drapieżniki nie piją wody), więc gdy już trafią do naszego domu na „przetrzymanie” nie podawajmy mu wody. Należy podać pisklakowi do dziobka ostrożnie oczywiście w nałożonej rękawiczce serca drobiowe, lub młode myszki , które można nabyć w każdym sklepie zoologicznym- oczywiście pokojowej temperatury, które prędzej rozmrozimy.
Natomiast pisklaki z naszych ogrodów i miast jedzą mieszanki wysokobiałkowe, mącznika, larwy i ćmy barciaka, świerszcze, drewnojady bądź różne nasiona. Te podstawowe informacje żywieniowe dla danego ptaka postaram się umieścić na stronie facebooka Fundacji.
A co z młodymi sarnami, dzikami lub innymi zwierzętami ?
Gdy pojawią się w lesie młode sarenki bądź inne dzikie zwierzęta i widzimy, że nie kuleją, nie są ranne tylko samotnie chodzą, to zostawmy je w spokoju, ich matka z pewnością jest w pobliżu. Niestety tu w przeciwieństwie do ptaków młode zostanie odrzucone a nawet zabite, jeżeli będzie miało na sobie „obcy zapach”
Pamiętajmy! Pod opiekę bierzemy pisklę podlota, osłabionego ptaka dorosłego czy też zwierzę dzikie wyłącznie wtedy, gdy nastąpiło realne zagrożenie jego życia.
W ośrodku przebywają również dorosłe ptaki np. bieliki. Jeden z nich trafił do ośrodka, bo najprawdopodobniej się czymś zatruł, drugi podczas lotu został uderzony łopatą wirnika elektrowni wiatrowej. Jak powinniśmy postąpić jeżeli znajdziemy dorosłego ptaka, któremu coś dolega ?
Jeżeli chodzi o dorosłe ptaki postępujemy podobnie, jak w przypadku pisklaków. Czyli obserwujemy, co się z nimi dzieje i natychmiast zgłaszamy to do powołanych do tego instytucji. Jeżeli zbliża się zmierzch a ptak jest mocno zraniony, bądź osłabiony (zatruty) powinniśmy go zabezpieczyć, żeby nie został zjedzony przez inne drapieżniki, ale tylko pod warunkiem gdy nam na to pozwoli! Trzeba zachować szczególna ostrożność, ponieważ wszystkie drapieżniki szponiaste bronią się atakując szponami i dziobem- mogą zrobić nam wielką krzywdę . Dlatego nie sugerujmy się wyglądem osłabionego i rannego drapieżnika. Bohaterem jesteśmy w momencie wyciągnięcia telefonu i zgłoszenia poszkodowanego zwierzęcia lub ptaka. Dzięki nam trafi do niego pomoc, co pozwoli mu na przeżycie. Dlatego proszę, powołując się na kilkuletnie doświadczenie: nie działajmy pod wpływem impulsu.
Wróćmy do naszych puszczyków z Cedyni. Jaki los je czeka ? Czy mają szansę na powrót do parku, z którego zabrały zabrane przez ludzi ?
Pisklaki puszczyka miewają się dobrze mają apetyt i nawołują matkę. Dwa maluchy powrócą do lasu, tak szybko jak to będzie możliwe. Wszystko wskazuje, że jeszcze tej wiosny.
Dziękuję za rozmowę.
Z Marzeną Białowolska Prezesem Fundacji Na Rzecz Zwierząt „Dzika Ostoja”, prowadzącą wraz z Michałem Kudawskim Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Wielgowie, rozmawiał Cezary Kujawski.
W Wielką Sobotę dostarczyliśmy do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Wielgowie pierwszego puszczyka, którego ktoś znalazł w parku i zabrał ze sobą myśląc, że młody ptak potrzebuje pomocy. Nie wiedział, co dalej z nim zrobić. Na szczęście sowa trafiła do Pani Tiny Jarmoluk z Cedyni, która nas o tym poinformowała i ptak ostatecznie znalazł się w Ośrodku. Dwa dni później ponownie otrzymaliśmy od Pani Tiny informację o kolejnym młodym puszczyku, którego ktoś bestialsko wyrzucił do śmietnika. Ponownie odwieźliśmy puszczyka do Ośrodka. Jak powinno się prawidłowo postąpić jeżeli wiosną znajdziemy młodego ptaka?
W tym miesiącu trafiły do Fundacji już 3 małe pisklaki puszczyka a tak naprawdę sezon lęgowy dopiero się zaczyna. Każdego roku trafia do nas ponad 100 piskląt: sikorek, oknówek, wróbli, paszkotów, szpaków, kopciuszków, sójek, drozdów i wiele innych. Czasami śpię po 3-4 godziny na dobę, bo nie wystarczy ich tylko karmić. Należy też codziennie zmieniać ręczniki papierowe lub materiałowe na których śpią, ponieważ muszą mieć czyściutko. W międzyczasie pojawią się kilkudniowe sarny, młode dziki- warchlaki, jeże, koziołki, bociany , nietoperze i tak do września. Większość z nich niestety przez ludzką niewiedzę jest zabierana z lasu.
Gdy znajdziemy podlota siedzącego na trawniku, jezdni, lub ścieżce rowerowej i nie mamy czasu, by poczekać i sprawdzić czy w pobliżu nie ma rodziców ptaka, lepiej zostawić go na miejscu. Najlepszym działaniem będzie przełożenie go na najbliższe drzewo albo krzak. Dzięki temu zmniejszymy ryzyko zaatakowania ptaka przez psa lub kota.
Jeśli nie ma on krwawiących ran, paraliżu kończyn ani nie doznał wcześniej żadnego urazu (np. wskutek zderzenia z oknem albo samochodem), powinien sobie poradzić. Nie ma ryzyka, że rodzice odrzucą takiego potomka, wyczuwając ludzki zapach – węch u ptaków jest bardzo słabo rozwinięty i rozpoznają swoje potomstwo głównie dzięki wzrokowi i słuchowi.
Pamiętajcie, że matka „donosi” swojemu maleństwu jedzenie- często przecież słyszymy nawoływanie sów i odpowiedź malucha.
Co zrobić jednak wówczas, gdy uznamy, że ptak potrzebuje pomocy ?
W sytuacji, kiedy ptak jest ranny, krwawi bądź ma widoczne obrażenia należy zadzwonić pod numer alarmowy Straży Miejskiej, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska lub Policji.
Pisklę puszczyka, lub innej sowy odwadnia się po około 7-14 dniach (zaznaczam, że drapieżniki nie piją wody), więc gdy już trafią do naszego domu na „przetrzymanie” nie podawajmy mu wody. Należy podać pisklakowi do dziobka ostrożnie oczywiście w nałożonej rękawiczce serca drobiowe, lub młode myszki , które można nabyć w każdym sklepie zoologicznym- oczywiście pokojowej temperatury, które prędzej rozmrozimy.
Natomiast pisklaki z naszych ogrodów i miast jedzą mieszanki wysokobiałkowe, mącznika, larwy i ćmy barciaka, świerszcze, drewnojady bądź różne nasiona. Te podstawowe informacje żywieniowe dla danego ptaka postaram się umieścić na stronie facebooka Fundacji.
A co z młodymi sarnami, dzikami lub innymi zwierzętami ?
Gdy pojawią się w lesie młode sarenki bądź inne dzikie zwierzęta i widzimy, że nie kuleją, nie są ranne tylko samotnie chodzą, to zostawmy je w spokoju, ich matka z pewnością jest w pobliżu. Niestety tu w przeciwieństwie do ptaków młode zostanie odrzucone a nawet zabite, jeżeli będzie miało na sobie „obcy zapach”
Pamiętajmy! Pod opiekę bierzemy pisklę podlota, osłabionego ptaka dorosłego czy też zwierzę dzikie wyłącznie wtedy, gdy nastąpiło realne zagrożenie jego życia.
W ośrodku przebywają również dorosłe ptaki np. bieliki. Jeden z nich trafił do ośrodka, bo najprawdopodobniej się czymś zatruł, drugi podczas lotu został uderzony łopatą wirnika elektrowni wiatrowej. Jak powinniśmy postąpić jeżeli znajdziemy dorosłego ptaka, któremu coś dolega ?
Jeżeli chodzi o dorosłe ptaki postępujemy podobnie, jak w przypadku pisklaków. Czyli obserwujemy, co się z nimi dzieje i natychmiast zgłaszamy to do powołanych do tego instytucji. Jeżeli zbliża się zmierzch a ptak jest mocno zraniony, bądź osłabiony (zatruty) powinniśmy go zabezpieczyć, żeby nie został zjedzony przez inne drapieżniki, ale tylko pod warunkiem gdy nam na to pozwoli! Trzeba zachować szczególna ostrożność, ponieważ wszystkie drapieżniki szponiaste bronią się atakując szponami i dziobem- mogą zrobić nam wielką krzywdę . Dlatego nie sugerujmy się wyglądem osłabionego i rannego drapieżnika. Bohaterem jesteśmy w momencie wyciągnięcia telefonu i zgłoszenia poszkodowanego zwierzęcia lub ptaka. Dzięki nam trafi do niego pomoc, co pozwoli mu na przeżycie. Dlatego proszę, powołując się na kilkuletnie doświadczenie: nie działajmy pod wpływem impulsu.
Wróćmy do naszych puszczyków z Cedyni. Jaki los je czeka ? Czy mają szansę na powrót do parku, z którego zabrały zabrane przez ludzi ?
Pisklaki puszczyka miewają się dobrze mają apetyt i nawołują matkę. Dwa maluchy powrócą do lasu, tak szybko jak to będzie możliwe. Wszystko wskazuje, że jeszcze tej wiosny.
Dziękuję za rozmowę.