Burzliwe obrady w Trzcińsku Zdroju, burmistrz w ogniu pytań

Burzliwy przebieg miały dzisiejsze obrady Rady Miejskiej w Trzcińsku Zdroju. Burmistrz Zbigniew Kitlas otrzymał całą serię pytań od radnych opozycyjnych, którzy w radzie stanowią większość. 

- Dlaczego na zebraniach wiejskich podczas wyborów sołtysów mówi Pan, że rada wszystko blokuje bo nie ma Pan większości - z takim pytaniem zwrócił się do burmistrza wiceprzewodniczący Robert Kowalski. Wywiązała się burzliwa dyskusja, ostatecznie Zbigniew Kitlas odparł, że nie pamięta co powiedział i udzieli radnemu odpowiedź na piśmie. R. Kowalski wtórował dalej i zapytał o wypowiedź dla jednej z gazet, gdzie padło stwierdzenie, że "rada torpeduje uchwały", podkreślił, że radni opozycyjni nie zgodzili się z projektem budżetu, wobec tego zmniejszyli wydatki na administrację, w tym wynagrodzenie samego burmistrza.

Z kolei radny Janusz Pieróg stwierdził, że nie otrzymuje odpowiedzi na swoje interpelację - zastępca burmistrza Emilian Osetek odpowiedział, że na wszystkie interpelację, które są ujęte w protokole, radni otrzymali odpowiedzi.

Do biura rady wpłynęło pismo podpisane przez 42 osoby w sprawie Pawła Dunowskiego, który był instruktorem w Trzcińskim Domu Kultury, jednak pod koniec ubiegłego roku nie przedłużono z nim umowy. W liście mieszkańcy i dzieci uczęszczające na zajęcia do TCK domagają się przywrócenia go do pracy.

- Dlaczego nie została przedłużona umowa z Panem Dunowskim? Chciałem zwrócić się z tym pytaniem do dyrektora TCK, jednak znowu nie ma go na sesji - powiedział Janusz Pieróg - czy była to zemsta polityczna? - dopytywał (Paweł Dunowski był w komitecie jednego z kontrkandydatów obecnego burmistrza w wyborach samorządowych).

Padły nawet stwierdzenia, że w Trzcińsku Zdroju panuje totalitaryzm, a decyzje zapadają nie w gabinetach dyrektorów lecz na innym szczeblu. Z tym stwierdzeniem nie zgodziła się radna Teresa Noga - nigdy nie zdarzyło się, żeby ktoś wpływał na dyrektorów.