To nie było morderstwo, zaskakujący finał śledztwa ws. właściciela Apeximu


To nie było zabójstwo. Prezes znanej firmy paliwowej robiącej interesy w Zachodniopomorskiem został pobity przez własnego ochroniarza, a w wyniku stresu spowodowanego pobiciem doznał zawału serca i zmarł - twierdzi prokuratura.



Taką informację w ubiegłym tygodniu podała Gazeta Wyborcza.


Znany zielonogórski biznesmen zginął w czerwcu ubiegłego roku. Jego zwłoki znaleziono w domu, kilka godzin później zatrzymano osobistego ochroniarza Adama B., ustalono, że w czasie kłótni miał pobić swojego szefa.

- Początkowo mówiło się o zabójstwie. Potem o pobiciu ze skutkiem śmiertelnym. Ostatecznie jednak Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze prowadząca śledztwo zmieniła kwalifikację czynu na nieumyślne spowodowanie śmierci - podaje Gazeta Wyborcza.
Według opinii biegłych bezpośrednią przyczyną zgonu był zawał serca, został on wywołany stresem, najprawdopodobniej w wyniku pobicia.
Redakcja

Prześlij komentarz

Nowsza Starsza