Po blisko czterech miesiącach przerwy powracamy z cyklem „Sportowe Talenty”. Tym razem dział sportowy naszego portalu zaprasza na wywiad z Wiktorią Wiergowską – brązową medalistką mistrzostw Polski i zdobywczynią Krajowego Pucharu.
Dziś porozmawiamy o sukcesach pochodzącej z Morynia 17-latki, która trenuje karate w klubie UKS Karate Kyokushin Moryń. Nasz dziennikarz postawił zapytać o kilka rzeczy związanych z tą dyscypliną oraz o plany karateki na przyszłość.
Zacznijmy może, skąd zamiłowanie do akurat karate? Dlaczego na przykład nie koszykówka, siatkówka lub piłka nożna?
– Wybór karate jest czystym przypadkiem. W 2009 roku powstał klub karate w Moryniu, który cieszył się wielkim zainteresowaniem. Nie mogło to umknąć uwadze mojej mamy, która postanowiła zapisać mnie w wieku 7 lat do klubu. Początkowo była to zabawa przez różnego rodzaju ćwiczenia oraz swoistego rodzaju eksperyment, czy udział w treningach ujawni moje predyspozycje do uprawiania tego sportu. W tamtym czasie uczęszczałam na wiele kółek zainteresowań i poszukiwałam siebie na różnych płaszczyznach. Jeżeli chodzi o inne wymiary sportu, to reprezentuję szkołę w zawodach: lekkoatletycznych (pchnięcie kulą), koszykówki, piłki ręcznej i piłki siatkowej.
Dla wielu naszych czytelników karate jest obcym sportem. Może opowiedz, na czym polega i jakie są rodzaje pasów i kategorii?
– Karate Kyokushin jest sztuką walki pochodzącą z Japonii, stworzoną przez Masutatsu Oyamę. Opiera się na uderzeniach, blokach i kopnięciach. Składa się z trzech głównych elementów: kihon, kata i kumite. Kihon czyli trenowanie techniki uderzeń, bloków i kopnięć. Kata to określony układ ciosów w odpowiednich pozycjach a kumite to po prostu walka. Kategorie wiekowe układają się co dwa roczniki, np. 14-15, 16-17 itp. Tylko seniorzy (18-35) i masterzy (35+) są dosyć rozległymi kategoriami. W każdym z nich zawodnicy dzielą się jeszcze na podstawie wagi. Pasy występują w kolejności: biały, pomarańczowy, niebieski, żółty zielony, brązowy, czarny i są odzwierciedleniem umiejętności oraz ilości opanowanych technik.
Kiedy rozpoczęłaś treningi i jak znalazłaś się w moryńskim klubie? Kto był twoim pierwszym trenerem?
– Tak jak wspomniałam wcześniej, na treningi zaczęłam uczęszczać w wieku 7 lat. Początkowo ćwiczyłam w grupie najmłodszych dzieci, później przeszłam do grupy starszej, a od kilku lat ćwiczę w grupie zawodniczej. Moim pierwszym i obecnym trenerem jest Sensei Piotr Kos – założyciel moryńskiego klubu karate. To właśnie Sensei Piotr z uwagi na swoje ogromne doświadczenie wyszukuje nowych talentów i dba o ich rozwój oraz postęp w nauce karate. We mnie również zauważył potencjał zawodniczy i tak zaczęła się moja prawdziwa przygoda z karate, która trwa do dzisiaj. Na mojej drodze pojawił się również Sensei Jacek Hadała – trener o niesamowitej wyobraźni, z którym mam ogromny zaszczyt trenować na co dzień i zgłębiać nowe sposoby walki. W tym miejscu również nie mogłabym nie wspomnieć o Senseiu Wojciechu Hurce, który w momencie mojego zwątpienia po długiej kontuzji pomógł mi uwierzyć w swoje możliwości i powrócić do formy.
Jedną z ikon karate kyokushin jest Japończyk Masutatsu Oyama, zawodnik, później autor podręczników. Czy on jest Twoją inspiracją, motywacją, czy może ktoś inny?
– Masutatsu Oyama jest z pewnością inspiracją każdego karateki, także moją. Jestem pod wielkim wrażeniem jego dokonań i osiągnięć, a pod jeszcze większym jego mądrości i przesłań słownych spisanych na papierze. Jak mawiał Oyama: „Przybywajcie, wyzwania i próby, przybywajcie, trudy życia – ja jestem gotów!”. Jednak największą motywację czy inspirację czerpię ze swoich trenerów, innych zawodników, których spotykam i podziwiam podczas zawodów czy mistrzostw oraz z moich przeciwników z maty. Gdy byłam młodsza, obserwowałam swoich starszych kolegów z klubu, podziwiając ich siłę, technikę i determinację. Takie wnikliwe obserwacje, połączone z systematyczną pracą na treningach, pozwalają na wykształcenie indywidualnego stylu i postawy w zgodzie ze swoim charakterem oraz predyspozycjami fizycznymi.
Jak każdy z nas, nie lubię mówić o porażkach czy niepowodzeniach, jednak jaka była największa lub najsmutniejsza walka, której nie zapomnisz?
– Moją porażką, która utkwiła mi w pamięci, była przegrana walka z zawodniczką z Rosji na Mistrzostwach Europy w Kaliningradzie. Karate to nie tylko siła, technika i wytrzymałość – to także umiejętność radzenia sobie ze stresem i własnymi emocjami. Gdy ona zawiedzie, to nawet najlepsze przygotowanie nie sprosta temu zadaniu. Dzięki takim doświadczeniom jestem teraz silniejsza i bardziej odporna psychicznie.
Teraz najlepsza część: co uważasz za największe osiągnięcie w życiu sportowca?
– Moim zdaniem najważniejszymi osiągnięciami w życiu sportowca są możliwość czerpania przyjemności z tego co się robi, kontynuowanie sportu jako pasji, wyznaczanie coraz wyższych celów oraz osiąganie ich poprzez zaangażowanie i systematyczne treningi. Za swoje największe osiągnięcie uważam walkę z zawodniczką z Japonii (czarny pas) na Mistrzostwach Europy w Świnoujściu. Choć walka po dogrywce zakończyła się zwycięstwem Japonki, to ja opuściłam matę bogatsza o ogromne doświadczenia, zajmując przy tym 3. miejsce na tak prestiżowych zawodach, jakimi są Mistrzostwach Europy.
– Moim zdaniem najważniejszymi osiągnięciami w życiu sportowca są możliwość czerpania przyjemności z tego co się robi, kontynuowanie sportu jako pasji, wyznaczanie coraz wyższych celów oraz osiąganie ich poprzez zaangażowanie i systematyczne treningi. Za swoje największe osiągnięcie uważam walkę z zawodniczką z Japonii (czarny pas) na Mistrzostwach Europy w Świnoujściu. Choć walka po dogrywce zakończyła się zwycięstwem Japonki, to ja opuściłam matę bogatsza o ogromne doświadczenia, zajmując przy tym 3. miejsce na tak prestiżowych zawodach, jakimi są Mistrzostwach Europy.
Treningi, zawody, wyjazdy... Jak radzisz sobie z tyloma obowiązkami w tak jeszcze, mimo wszystko, młodym wieku?
– To jest dobre pytanie. Faktycznie, pogodzenie mojej pasji karate, treningów, wyjazdów, przygotowań do zawodów, nauki i codziennego życia graniczy niemalże z cudem. Staram się dobrze gospodarować czasem. Poza tym otrzymuję ogromne wsparcie od najbliższych, które jest bezcenne. Nie zawsze udaje mi się wszystko pogodzić, jednak nauka i treningi są na priorytetowym miejscu.
Czy oprócz karate uprawiasz jeszcze jakieś inne sporty w wolnym czasie?
– Jak już wcześniej wspomniałam, oprócz karate reprezentuję szkołę w zawodach z lekkiej atletyki (pchnięcie kulą), piłki ręcznej, piłki siatkowej i koszykówki. Ponadto jednym z elementów treningu karate jest systematyczne bieganie, które uprawiam na co dzień, a podczas sezonu letniego również pływam.
Przeglądając portale społecznościowe, można zauważyć, że jakoś szczególnie nie eksponujesz swoich sukcesów. Jesteś skromną osobą czy to może kwestia wirtualnej rzeczywistości?
– To prawda, nie eksponuję swoich sukcesów, ponieważ portale społecznościowe wytwarzają pewnego rodzaju presję, która mogłaby zaburzyć kontynuację mojej pasji. Poza tym nadmierna popularność z powodu osiągniętego sukcesu przysparza wiele niepotrzebnej zazdrości i niechęci ze strony ludzi, a to z kolei budzi mój niepokój. Jest grono osób, które bardzo mi kibicuje i od których otrzymuję zawsze szczere gratulacje. Zaszczytem jest zostać docenionym przez przeciwnika z maty oraz przez swoich trenerów, usłyszeć od nich słowa pochwały oraz konstruktywnej krytyki, z której staram się wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Czas płynie nieubłaganie i mamy już 2019 rok. Jakie masz sportowe plany na nadchodzące miesiące?
– 2019 rok zapowiada się bardzo interesująco. Po pierwsze: zmieniam kategorię wiekową na 16-17 lat. Po drugie: odbędzie się szereg prestiżowych zawodów, w tym Mistrzostwa Europy, Mistrzostwa Polski, Puchar Polski, Mistrzostwa Polski Zachodniej oraz wiele międzynarodowych turniejów w karate. Po trzecie: zamierzam solidnie popracować nad tym, co w poprzednim roku nie wyszło, sumiennie przygotować się do nadchodzących zawodów i dać z siebie wszystko podczas walk na macie.
Dziękujemy za rozmowę i życzymy dalszych sukcesów!
– Również bardzo dziękuję.