Po ponad dwóch tygodniach od napadu na bank w przygranicznym Schwedt pojawiają się szczegółowe informację dotyczące zdarzenia.
Nasz portal jako pierwszy relacjonował wydarzenia zza Odry. Informowaliśmy między innymi o tym, iż napastnik przyłożył nóż do szyi jednej z pracownic, policja następnego dnia dementowała te informację, jednak okazało się, że taka sytuacja miała miejsce.
W rozmowie z niemiecką gazeta Markische Oderzeitung członek zarządu Sparkasse Dietrich Klein opisuje szczegóły zdarzenia.
27 lutego do filii oddziału Sparkasse wszedł 28-letni Irakijczyk. Klein dostał telefon od kierowniczki fili, stwierdziła, że uzbrojony w nóż mężczyzna grozi jednej z współpracownic i żąda spotkaniam bezzwłocznie udał się na miejsce.
Napastnik trzymał duży nóż przy gardle jednej ze współpracowniczek, chciał znacznej sumy pieniędzy. Kierowniczka filii i dwoje innych współpracowników musieli się temu przyglądać. Mężczyzna wyjaśniał, że ze względów technicznych nie mogą wydać żądanej sumy.
Po około 30 minutach Irakijczyk zostawił w spokoju kobietę, której groził, inni pracownicy w dalszym ciągu z nim rozmawiali i próbowali złagodzić sytuację - rozmowy o jego rodzinie doprowadziły do tego, że dwukrotnie, na krótko odłożył nóż - mówi Klein dla MOZ.
Napad zakończył się na szczęście bez rozlewu krwi. Gdy napastnik drugi raz odłożył nóż, pracownicy obezwładnili go i otworzyli drzwi dla policji. Około godz. 17:15 porywacz został przekazany funkcjonariuszom. Wszyscy pracownicy zostali objęci pomocą psychologiczną, dwie osoby nie wróciły jeszcze do pracy.
O tym zdarzeniu pisaliśmy w artykułach Uchodźca wtargnął do banku i wziął zakładników oraz Napad na bank w Schwedt, napastnikiem był imigrant.